Po upływie ponad pięciu wieków od pierwszych zachowanych informacji o konsekracji kościoła w Gietrzwałdzie, równo 140 lat po Objawieniu się Królowej Niebios, w minioną sobotę 24 czerwca 2017 roku doszło, w tym najważniejszym polskim sanktuarium do skandalicznej sytuacji.
Otóż grupa pielgrzymów, uczestników pieszej tradycyjnej pielgrzymki z Olsztyna, będąc już u celu swego kilkugodzinnego trudu, upadłszy z radością, na kolanach przed cudownym obliczem Pani Aniołów, chcieli oddać należny Jej hołd, pokłon i dziękczynienie poprzez odśpiewanie Bogurodzicy.
Niemal natychmiast po rozpoczęciu śpiewu rozległ się donośny głos (chyba kogoś z gospodarzy sanktuarium) z kategorycznym żądaniem, żeby: "natychmiast zaprzestać śpiewu i nie przeszkadzać (taka ciekawostka bo dotychczas hołd oddawany Matce Bożej przeszkadzał jedynie szatanowi), ludziom którzy tu (tzn. w bazylice) pracują. (zapewne chodziło o ekipę TV, bo przecież rozmodlonym niepracującym a pełniącym posługę kapłanom, w dawnym tego słowa znaczeniu pielgrzymi śpiew by nie przeszkadzał, może nawet wywołałby radość na ich obliczu). A byłoby najlepiej (dalej brzmiał głos) gdyby wszyscy, którzy nie muszą być w kościele (kolejna oczywistość przecież nie po to jechali setki kilometrów, żeby siedzieć w kościele) z niego wyszli.
I wyszli. Udali się na drugą stronę ulicy, gdzie na scenie domu kultury, tak jak przed rokiem, poprzez uczestnictwo w Tradycyjnej Rzymskiej Mszy Świętej złożyli zadośćuczynienie i dziękczynienie Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu i Jego Najświętszej Matce.
Wczorajsze wypadki zmuszają do spokojnej analizy i wniosków które postaram się w najbliższych tygodniach sukcesywnie prezentować, ale o dwóch spostrzeżeniach napiszę teraz.
Pielgrzymi wyszli, w bazylice zwracał uwagę robiący wrażenie produkowanych w Chinach towarów nazwijmy to nie najwyższych lotów, ledowy świecznik, z zapalającymi się zdaje, po wrzuceniu pieniążka, imitacjami woskowych świeczek na wzór używanych przez prawosławnych. Rekwizyt ten pasuje do wnętrza kilkusetletniej świątyni, tak jak Msza Trydencka do sceny domu kultury. Ot taka zmiana.
Ksiądz Malachi Martin napisał w jednej ze swoich książek, że gdyby wszedł do kościoła i zaczął odprawiać Mszę Rzymską, byłby usunięty przez policję. Gdyby zaś wszedł w szortach z papugą na ramieniu w dziwnym ornacie z gitarą wzbudziłby ogólne podziw,zainteresowanie i uznanie. Może więc zamiast Bogurodzicy w przyszłym roku zaśpiewać Barkę? CDN...